Tak Polska stała się dla premier Rumunii "dzikim krajem". A Morawiecki mówił, że to sojusznik

Jarosław Karpiński
Jeszcze niedawno premier Mateusz Morawiecki widział w niej ważnego sojusznika Polski. Ostatnio szefowa rządu w Bukareszcie Viorica Dancila oświadczyła, że Rumunia nie zgadza się z tym, iż traktuje się ją w UE jako kraj członkowski drugiej kategorii i dodała, że Polska i Węgry… są dużo bardziej skorumpowane, ale ich się nie krytykuje. Tak staliśmy się dla Rumunii "dzikim krajem" i zostaliśmy zaliczeni do europejskich państw "gorszego sortu".
Jeszcze w maju Mateusz Morawiecki i Viorica Dancila pili sobie z dziubków Fot: KPRM
A przecież jeszcze kilka miesięcy temu premier Rumunii gościła w Polsce, a Mateusz Morawiecki deklarował, że jej kraj jest dla Polski kluczowym partnerem. Podobne słowa można było też usłyszeć z ust prezydenta Andrzeja Dudy, gdy składał swoją oficjalną wizytę w Bukareszcie.

Zakłamany sojusz
Kilka dni temu na kongresie swojej partii Dancila oświadczyła, że inne kraje Unii Europejskiej dalece bardziej zasługują na krytykę niż Rumunia. – Nie powinno się stawiać Rumunii w jednym szeregu z Polską i Węgrami, wobec których toczy się postępowanie na podstawie art. 7 ze względu na zagrożenie praworządności i kanonów wartości Unii Europejskiej – przypomniała premier Rumunii. 


Już za kilka tygodni Rumunia obejmie prezydencję Rady Unii Europejskiej, dlatego nie jest niczym dziwnym, że kraj przykuwa w tej chwili większą uwagę publicystów i polityków unijnych. Komisja Europejska skrytykowała między innymi plany wprowadzenia amnestii wobec skorumpowanych urzędników i polityków. 

Jak interpretować słowa rumuńskiej premier? – Polska i Rumunia nigdy nie były sojusznikami. Za długo obserwuję relacje między naszymi krajami by dać się zwieść deklaracjom polskich polityków. Także rumuńscy, nie tylko obecnie rządzący, politycy nigdy z wielkim zapałem nie wypowiadali się na temat sojuszu z Polską, bo nie mają zaufania do Polski jako partnera – tłumaczy w rozmowie z naTemat prof. Kazimierz Jurczak, ekspert ds. rumuńskich z UJ i Studium Europy Wschodniej na UW.

– Był jeden okres na przełomie ostatnich 30 lat gdy Bukareszt był żywotnie zainteresowany dobrymi relacjami z Polską i była to druga połowa lat 90 – podkreśla.

W maju pili sobie z dzióbków
Warto przypomnieć, że pod koniec maja Dancila gościła z wizytą w Polsce. – Zarówno Polska, jak i Rumunia, będą bronić z całą determinacją interesów regionu środkowoeuropejskiego. Uważamy, że partnerstwo europejskie, Europa jednej prędkości, a nie Europa kilku prędkości, to jest obietnica wspólnego rozwoju i my na takich zasadach umawialiśmy się na rozwój w ramach całej UE – zapowiadał premier Mateusz Morawiecki podczas wspólnej konferencji z szefową rządu Rumunii.

Chwilę wcześniej zakończyły się pierwsze polsko-rumuńskie konsultacje międzyrządowe. – Rumunia jest dla Polski jednym z naszych absolutnie kluczowych partnerów, zarówno na polu współpracy gospodarczej, handlowej, ale również w zakresie polityki obronnej, kulturalnej i szeroko rozumianej polityki europejskiej – zachwalał Morawiecki.

A premier Dancila podkreślała, że Polskę i Rumunię zbliża wiele kwestii z agendy europejskiej oraz w szerszej perspektywie - międzynarodowej. Skąd taka radykalna zmiana retoryki w przeciągu kilku miesięcy?

– Na ostatnią wypowiedź rumuńskiej premier można patrzeć z kilku perspektyw. Przede wszystkim ona jest znana z lapsusów językowych, ale polscy politycy też są z tego znani. Poza tym Rumuni usiłują się od czasu do czasu odgryźć Polsce. Oni uważają nas za partnera nieszczerego. Takiego, który niby puszcza do nich oko i uśmiecha się, ale patrzy na nich z góry. Oni o tym wiedzą – tłumaczy prof. Jurczak.


Czy doszukiwanie się analogii między naszymi krajami jest uprawnione? – Nie patrzę na kolory polityczne, bo nie ma znaczenia, że tam rządzi lewica a u nas prawica, bo i tam i u nas u władzy są populiści – wskazuje ekspert.

– Natomiast bardzo podobne są metody stosowane przez rządzących i reakcja społeczeństwa, choć Rumuni nie mają przecież takiego doświadczenia jeżeli chodzi o społeczeństwo obywatelskie. W Polsce był czas, że na ulice wyszły kobiety. W Rumunii to najmłodsze pokolenie buntuje się przeciwko traktowaniu kraju przez rządzących jak prywatnego folwarku – zaznacza prof. Jurczak.